Salon Scarabeo

Dziś pod lupę biorę salon na warszawskim grochowie. Lokalizacja może i nieciekawa. W końcu grochów nie cieszy się najlepszą opinią. Ale nie oceniajmy książki po okładce!

Z zewnątrz - salon jak to salon. Kilka sukien ślubnych na witrynie w starym budynku. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Bez neonów, szyldów w top kolorach, grafice itp. Trochę przestarzały wygląd "nazwy". Od dawna niewymieniany.

Ale za to w środku - mmm! Bajka! Mnie urzekł. Od samego początku! Od pierwszego postawionego tam kroku!


Tylko weszłam zobaczyłam dwie panie w dość średnim wieku. Jedna z nich (co mnie obsługiwała) przywitała mnie tak z klasą. I ciepło za razem. Od razu poprosiła bym zostawiła na sofie kurtkę i spytała jakiej sukni szukam. Opisałam ją w trzech punktach a pani od razu wskazała mi dział, w którym wiszą właśnie takie sukienki. Wg mnie panował tam bardzo duży porządek i ład. Kilka wybrałam i przeszłyśmy do przymierzalni. 

Uśmiałam się jeśli chodzi o technikę zakładania sukni przez panią. Widać było to 20-letnie doświadczenie! :) Tu rączka, tam obrót i sukienka leży bez żadnych problemów. 

W między czasie rozmawiałyśmy o przymierzanych sukniach, o tym co w której mi się podoba a co nie przez co panie pokazywały mi coraz to inne suknie, które mogłyby mi się spodobać.
Bardzo duży plus dla pań za to, że nie próbowały na siłę wcisnąć mi do przymierzenia sukni, która nie spełniała moich wymagań. Pokazywały dokładnie to czego oczekiwałam.

Ja - No ta suknia jest idealna! Ale brakuje mi w niej jakiegoś elementu świecącego... . 
Pani - Nie ma problemu! Możemy wziąć ten dół i tą górę. 
Ja - Ale nie podoba mi się ten pasek błyszczący... .
Pani - Nie ma problemu, może być bez paska.  

No REWELACJA! Po prostu "wybierz co Ci się podoba a my Ci to zrobimy". Ha! I jeszcze jedna wiadomość: nie, panie ich same nie szyją. Sprowadzają. I co? Da się? Da! A w innym salonie jak byłam oczywiście też była możliwość połączenia dwóch sukni ale...pod warunkiem, że kupi się obie. A krawcowa pozamienia góry... . 

Reasumując:
1. Świetna obsługa
2. Możliwość wyboru co z której sukni chcemy.
3. Klimat salonu jak z dawnych lat - co dodaje takiej klasy i elegancji tym sukniom a nie robi z tego jakiegoś komercyjnego przedstawienia.
4. Jeśli chodzi o ceny - średni poziom. Ani super tanie, ani super drogie. 

I najważniejszy dla mnie plus:
W tym salonie są zupełnie inne suknie niż w salonie White czy La Mariee. Są nieprzesadzone. Co mnie zdziwiło bardzo pozytywnie oczywiście to fakt, że suknie, które przymierzałam były lekkie. Równie efektowne jak z innych salonów ale lekkie. Dla mnie to bardzo ważne, gdyż na swoim weselu zamierzam się po prostu bawić, szaleć i tańczyć :)! Więc nie chcę czuć na sobie jej ciężaru.


Salon Scarabeo to zdecydowanie mój faworyt!
Mam w zanadrzu jeszcze kilka salonów ale wybierając tą jedyną suknię na pewno tu wrócę i jeszcze raz ją przymierzę.
Tu kobieta czuje się jak dama.

my na swoim

Mamy nadzieję, że podobał Ci się ten post. Jeśli masz jakieś przemyślenia, chcesz się z nami podzielić swoimi uwagami - zostaw komentarz.

4 komentarze:

  1. Mieszkałam na przeciwko 18 lat i nie zgodzę się co do opinii o Grochowie :P Cieszę się, że napisalas o tym salonie bo to kolejny na mojej liście, który miałam odwiedzić :) ja ze swojej strony mogę polecić Biały Raj na Targowej :) był to moj trzeci odwiedzony salon i dopiero w nim poczułam, że wychodzę za mąż :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe ja też jestem z Grochowa :D Mi mieszka się tutaj bardzo dobrze :) Ale jak mówię komuś że jestem stąd to od razu słyszę negatywne opinie ;) Może czasami nocą faktycznie strach iść ale nie ma tak źle ;)

      Usuń
  2. O a ja nie mam strachu na Grochowie :) bardziej na Pradze Północ, okolice ząbkowskiej. :)
    Sama chodzisz po salonach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czasami tak ;) W sumie nocą sama staram się nie chodzić.

    Staram się nie chodzić sama (po salonach) hehe :). Zabieram ze sobą świadkową. Ja jestem za klasyczną suknią a ona za czymś bardziej świecącym. Mówi mi też obiektywnie, że wyglądam w tej gorzej a tamta super. Ja się czymś zachwycę a ona kategorycznie mówi "nie". Fajne jest spojrzenie kogoś trzeźwym okiem. A wiadomo, pani z salonu zawsze powie Ci, że wyglądasz przepięknie byle sprzedać towar.

    OdpowiedzUsuń