Ada! To nie wypada!

Rodzice, nauczyciele, babcia z wujkiem i pani na ulicy - wszyscy chcą dla Ciebie dobrze. Od małego. od przedszkola dostajesz od nich niby rady na wagę niby złota
Każą Ci nie wychodzić za linię w kolorowankach, pisać wyraźniej, trzymać łyżkę i długopis w prawej ręce. Gdy usiądziesz w fotelu z jedną nogą na suficie, a drugą na ścianie usłyszysz "usiądź skromniej, damie nie przystoi!"

Kiedy będąc starszą powiesz "kurwa, ale to jest gówno" świat się zawali. Nawet - nie - próbuj! "Z ust damy takie słowa?! Jesteś dziewczynką, dziewczynki tak brzydko nie mówią". 
Kiedy będziesz szła z kumplem po ulicy i zaczniesz się zachwycać, gadać o tym jaka piękna pogoda, jakie śliczne liście, a chmury układają się w takie cudowne kształty, jeśli będzie kipiało z Ciebie szczęście, będziesz czuła jak Cię rozpiera - usłyszysz - "jaka Ty dziwna jesteś! Dla Ciebie wszystko musi być takie piękne i cudowne?! WTF?! Czym tu się zachwycać?!" 

A spróbuj powiedzieć koleżance, że w tej bluzce, spódnicy wygląda źle! Koniec! Umarł w butach! Właśnie straciłaś przyjaciółkę. Dziewczyno!! Jak mogłaś powiedzieć, że ona w tym wygląda GRUBO?! Odbiło Ci?!


Kiedyś jako chyba przedszkolak pojechałam z rodzicami i bratem do ZOO. Mieliśmy brzydko_zielonego poloneza. Pamiętam tą scenę jak dziś:
- Tata! Wyjmij radio z samochodu bo ukradną!
- Oj tam nie ukradną... jesteśmy przy samym ZOO.
Wracamy ze spaceru i... nie ma radia. A tam była nasza ulubiona kaseta ze smerfnymi hitami... 

Jako dziecko masz swój światopogląd. Kształtuje Ci się charakter, osobowość. Okej, zasady są ważne. Nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowywania. Ale... żeby aż tak?!

Jest sobie dziecko. Ma swoje zdanie, zachowania. Czy muszą być złe tylko dlatego, że dorosły czy ktoś myśli inaczej? Nie. Czy trzeba zwracać za wszystko uwagę? Marszczyć czoło i dawać reprymendę?
Mówisz co myślisz i dostajesz po łapach. Wyrażasz swoją opinię - i po łapach. Odpowiadasz na pytanie - dostajesz po łapach. Wychodzisz z inicjatywą - dostajesz po łapach.
I w końcu dochodzisz do wniosku... - nie chcę mówić. Nie chcę wchodzić w dyskusje. Nie chce mówić, co myślę. Przemilczę. Przytaknę Ci dla świętego spokoju, choć wcale tak nie uważam. 
W końcu wpaja się człowiekowi, by robił wszystko, co mu się każe, ALE wymagając przy tym, by był sobą (pozdro). Ciągle słyszę i czytam cudowne, złotem okruszone rady "bądź sobą, stary!", "nie przejmuj się co o Tobie pomyślą, bądź sobą!" - a potem okazuje się, że jesteś sam. Nikomu nie podoba się to, co myślisz. I uciekasz w inny świat. Bez ludzi. 
Przestajesz lubić ludzi. Wiesz już, że ludzie to hipokryci. Oczekują jakiegoś zachowania względem nich, ale sami postępują tak jak ci, którymi gardzą, których krytykują.
Mówią Ci - "odważ się!". Ale jak się odważysz - dostaniesz po łapach.

Znacie ten motyw, gdy w barze mówisz do koleżanki: "ej, masz tu dychę kup mi piwo skoro i tak idziesz kupić sobie". Bierzesz, idziesz, kupujesz, wracasz, oddajesz 1zł reszty i słyszysz "a daj spokój, nie wygłupiaj się, złotówkę będziesz mi oddawać?!" A spróbuj nie-oddać! Ciekawa jestem ile osób tym zgorszysz! Ile osób pomyśli "przywłaszczył sobie".

Od małego uczą nas nieakceptowania, krytykowania, zwracania uwagi. Od smroda wpaja się nam, że tylko moje zdanie jest właściwe, a Ty się mylisz. Ja mam rację - nie Ty.

A potem są ludzie, którzy się izolują. Którzy boją się powiedzieć, co myślą, co czują, bo boją się odrzucenia, krytyki... a nie daj Bóg publicznej krytyki. Zastrasza się dzieci od początku, a potem ma się do nich pretensję, że rosną na buntowników. Dzieci. Te małe dzieci, które jeszcze nie wiedzą, że istnieje coś takiego dystans, jak odreagowanie, jak "z całym szacunkiem, ale pierdolę Twoje zdanie" i jestem sobą.

my na swoim

Mamy nadzieję, że podobał Ci się ten post. Jeśli masz jakieś przemyślenia, chcesz się z nami podzielić swoimi uwagami - zostaw komentarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz